Lądowisko przy domu. Czy to w ogóle możliwe?

W ostatnich dniach jednym z tematów omawianych w mediach jest lądowisko śmigłowcowe, które właściciel śmigłowca postanowił urządzić na własnej działce, przy domu, w otoczeniu innej zabudowy mieszkaniowej. Dziwi mnie ta medialna nagonka ale najwidoczniej mieszkańcy, którym się ten pomysł nie podoba mają duże przełożenie na władze lokalne i media.

Wielokrotnie pisałem na blogu o lądowiskach ale dzisiaj poruszę temat chyba najbardziej wrażliwy – relacje z sąsiadami, wpływ hałasu na otoczenie, lokalizacja w obszarach zabudowy mieszkaniowej. Będzie też komentarz do obecnego stanu prawnego i tego, co ewentualnie należy zmienić.

Sprawa lądowiska – o co chodzi?

W telegraficznym skrócie – właściciel Robinsona R-44 ma dom w małej miejscowości pod Szczecinem. Ma też działkę o wymiarach pozwalających na wylądowanie na niej śmigłowcem. W pewnym momencie zdecydował, że chciałby tam założyć lądowisko (wpisane do ewidencji). Lądowisko ma służyć tylko jego własnym potrzebom, tj. lataniu w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą (nielotniczą). Rozpoczął jak należy, czyli od złożenia dokumentów w Urzędzie Gminy a do czasu wpisania lądowiska do ewidencji korzysta z niego sporadycznie na zasadzie lądowiska nieewidencjonowanego. Jest to możliwe przy zachowaniu odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, za zgodą posiadacza nieruchomości oraz nie więcej niż 14 dni w ciągu 12 kolejnych miesięcy.

No i zaczął się raban. Mieszkańcy pod przewodnictwem sołtysa rozpoczęli akcję protestacyjną. Wójt zwołał zebranie sołeckie, żeby mieszkańcy się wypowiedzieli – większość była na „NIE”. Do tego doszła bardzo szeroko zakrojona akcja medialna, poza mediami lokalnymi można było przeczytać artykuł na głównej stronie Onetu a nawet materiał w głównym wydaniu Faktów TVN. Nie odbierając powagi sprawy mieszkańcom i sołtysowi – wydaje mi się, że mamy w Polsce odrobinę ważniejsze problemy 😉

Jak zakończy się sprawa – nie wiem. Wszystko jest na etapie wydawania przez gminę opinii co do lokalizacji lądowiska.

Natomiast mogę pokusić się o przedstawienie stanu prawnego w oparciu o orzecznictwo sądów w sprawach lądowisk. Zakładałem lądowiska w przeróżnych miejscach – pod domami w zabudowie mieszkaniowej, 400 m od figury Chrystusa Króla w Świebodzinie, na osiedlu bloków mieszkalnych w Warszawie, przy stadninie koni, przy salonach samochodowych czy w CTR, tuż za granicą portu lotniczego. Przeszedłem kilkanaście postępowań sądowoadministracyjnych, ze skutecznością ponad 90%. Można więc założyć, że jakieś tam podstawy merytoryczne mam.

Kontynuuj czytanie „Lądowisko przy domu. Czy to w ogóle możliwe?”

Gdzie można lądować?

Dzisiejszy artykuł jest skierowany przede wszystkim do pilotów śmigłowcowych, ponieważ to śmigłowiec jest przystosowany do lądowania „prawie wszędzie”. Będzie to zbiór moich doświadczeń, obserwacji i w niewielkim tylko stopniu – przemyśleń. Czyli praktycznie wszystko miało miejsce w rzeczywistości.

foto: pixabay.com/dendoktoor

Lądowania poza miejscami innymi niż lotniska lub lądowiska wpisane do ewidencji lądowisk stwarzają sporo problemów, ze wszystkich możliwych stron. Po pierwsze problemy z lądowaniami śmigłowców mają sąsiedzi. Wynika to zarówno z obaw o bezpieczeństwo, niechęci do hałasu emitowanego przez śmigłowiec a czasem ze zwykłej zazdrości. Nieważne z jakiego powodu – sąsiad może złożyć doniesienie do organów ścigania lub do Prezesa ULC, a wtedy pilot będzie się musiał tłumaczyć. Drugi problem to brak prostego i klarownego prawa, niespójność przepisów i wynikający z tego chaos prawny. Natomiast trzeci problem – najważniejszy – to bezpieczeństwo. Precyzyjniej naruszanie zasad bezpieczeństwa, nadmierne ryzyko i stwarzanie sytuacji, które wcale nie muszą kończyć się dobrze.

Bezpieczeństwo

Słowo klucz i element, który będzie się przewijał w całym artykule. Miejsce do lądowania ma być bezpieczne. Wynika to zarówno z przepisów polskich (art. 93 ust. 1 Prawa lotniczego) jak i europejskich (np. NCO.OP.110(b)). Natomiast co znaczy, że ma być bezpieczne? Przepis NCO.OP.110(b)(4) wskazuje, że „wymiary i charakterystyki dróg startowych/stref końcowego podejścia i startu” muszą być brane pod uwagę przez dowódcę podczas operacji lotniczej. Niestety dalej nie jest to precyzyjnie określenie, chociażby w zakresie wymiarów FATO czy dopuszczalnych wysokości przeszkód lotniczych.

Z pomocą przychodzą nam w pewnym sensie Wytyczne nr 17 Prezesa ULC w sprawie lądowisk. Tam mamy jasno określone, że dla śmigłowca FATO z zabezpieczeniem musi mieć wymiar przynajmniej równy dwukrotności największego wymiaru śmigłowca. Największym wymiarem śmigłowca nie jest rozpiętość łopat a długość od końca ogona do łopaty rozłożonej maksymalnie do przodu. Tyle tylko, że wytyczne Prezesa ULC nie są prawem powszechnie obowiązującym i mogą być jedynie źródłem dobrych praktyk.

Z pomocą nie przychodzą też producenci śmigłowców (w przypadku samolotów prawie zawsze w AFM jest podana długość rozbiegu i lądowania co w prosty sposób można przełożyć na metodę wyboru odpowiedniego miejsca lądowania). Przeglądając AFM/POH czy OSD znalazłem wymagania dla „landing site” tylko w przypadku Eurocoptera. Według Airbusa musi być to podwójna średnica wirnika głównego. Natomiast Robinson czy Bell już nie podają żadnych sztywnych danych.

Kontynuuj czytanie „Gdzie można lądować?”

Wypadek lotniczy na lądowisku – rozkład odpowiedzialności

Tym razem chciałbym Wam przybliżyć kwestię odpowiedzialności związanej z ewentualnymi wypadkami na lądowiskach. Temat jest nie tylko teoretyczny – może za sobą pociągnąć za sobą konsekwencje odszkodowawcze a nawet karne. Uczciwie przyznam, że pomysł na zajęcie się tym problemem wpadł mi do głowy po wypadku na lądowisku w Jastarni. Od razu jednak zaznaczam, że artykuł nie ma na celu przypisywania winy komukolwiek w związku z tym zdarzeniem. W ogóle nie odnoszę się ani do samego lądowiska Jastarnia ani do wodowania Pipera – artykuł opisuje abstrakcyjne sytuacje, które mogą zdarzyć się wszędzie.

foto: pixabay.com/4volvos

Odpowiedzialność i obowiązki na lądowisku ewidencjonowanym

Lądowisko ewidencjonowane to takie lądowisko, które zostało wpisane do ewidencji lądowisk. Aktualny wykaz lądowisk wpisanych do ewidencji możecie sprawdzić na stronie ULC. Lądowisko ewidencjonowane zawsze zakłada „zgłaszający”. Inaczej niż w przypadku lotnisk, na lądowiskach nie mamy funkcji „zarządzającego” – to zgłaszający odpowiada za bezpieczeństwo na lądowisku. No właśnie, czy zgłaszający będzie odpowiadał za wszystko co się na tym lądowisku dzieje? To, że odpowiada za swoje błędy i naruszenia jest oczywiste. Ale co z błędami pilota? Poukładajmy sobie wszystko po kolei.

Podstawową kwestią związaną z lataniem na lądowiska jest uzyskanie zgody zgłaszającego na wykonanie operacji. Ten obowiązek ciąży zawsze na dowódcy, który przed wykonaniem operacji musi mieć pozwolenie zgłaszającego na lądowanie na jego lądowisku. W praktyce często o zgodę nikt nie pyta, szczególnie kiedy mamy do czynienia z lądowiskiem eksploatowanym ciągle, na którym cały czas coś się dzieje. Jednak podchodząc do sprawy pragmatycznie (nie tylko formalnie) wymóg zgody jest bezwzględnym obowiązkiem dowódcy, wynikającym z art. 93 ust. 3 Prawa lotniczego. Jeżeli zgody nie było a zdarzył się wypadek, to dowódca może mieć poważne problemy, o których więcej przeczytacie pod koniec artykułu.

Tu natomiast zastanówmy się, jak zgoda ma wyglądać – czy można o nią się zgłosić na radiu w trakcie lotu czy też musi być formalnym glejtem z pieczątką zgłaszającego? Przepisy nic na ten temat nie mówią, zatem może być to zgoda ustna przekazana przez zgłaszającego telefonicznie czy przez radio. Problem zacznie się oczywiście wtedy, gdy dojdzie do wypadku a zgłaszający lądowisko będzie twierdził, że żadnej zgody nie dawał… Tu już wejdą kwestie dowodowe, analizowane indywidualnie dla każdego przypadku.

A dlaczego zgoda zgłaszającego jest taka ważna? Ano dlatego, że zgodnie z art. 93 ust. 5 Prawa lotniczego zgłaszający jest odpowiedzialny za bezpieczną eksploatację lądowiska. Czyli odpowiada np. za to, żeby droga startowa pozwalała na bezpieczne lądowanie, że na lądowisku nie biegają ludzie itp. W skrócie – zgłaszający musi zrobić wszystko, żeby na lądowisku możliwe było wykonanie bezpiecznego startu i lądowania zgodnie z procedurami określonymi w INOP (instrukcji operacyjnej). Dlatego, jeżeli zgłaszający wie, że bezpieczeństwa nie da się zapewnić, bo np. noc wcześniej ktoś rozjeździł DS. quadami to nie może wydać zgody na operację. Jeżeli natomiast mając wiedzę o niewłaściwym stanie lądowiska pozwala na operację lotniczą, to narusza tym samym wspomniany art. 93 ust. 5 Prawa lotniczego.

Kontynuuj czytanie „Wypadek lotniczy na lądowisku – rozkład odpowiedzialności”

Zmiany dla lądowisk czyli jak zaorać latanie śmigłowcami?

Jednym z celów mojego bloga jest informowanie Was o zmianach w przepisach. Aktualnie mamy procedowaną zmianę Prawa lotniczego, która nie jest jakoś szczególnie drastyczna (poza opłatami lotniczymi, o czym napiszę w innym artykule). Ale bokiem, boczkiem toczy się taka wrzutka, która (o ile wejdzie w życie w proponowanym brzmieniu) położy większość branży śmigłowcowej. W samoloty to też uderzy, ale nie tak bardzo.

foto: pixabay.com (TheOtherKev)

Czym różni się śmigłowiec od samolotu? Śmigłowiec jest droższy w zakupie i eksploatacji. Ale z drugiej strony może wykonać bardziej specjalistyczne operacje i wylądować prawie wszędzie. Każdy może sobie wybrać opcję dla siebie. Poniżej propozycja zmiany:

Z lądowaniem łączy się miejsce, gdzie lądować możemy. Dotychczas były to 3 rodzaje miejsc:

  1. Lotniska – musisz uzyskać wpis do rejestru lotnisk, co jest związane z dość długim postępowaniem administracyjnym,
  2. Lądowiska ewidencjonowane – musisz uzyskać decyzję o wpisaniu lądowiska do ewidencji. Postępowanie znacznie krótsze niż przy lotnisku ale w dalszym ciągu zajmuje kilka miesięcy,
  3. Lądowiska nieewidencjonowane – lądujesz tam, gdzie jest bezpiecznie pod warunkiem, że masz zgodę posiadacza nieruchomości i wykonujesz nie więcej niż 14 operacji w ciągu 12 miesięcy.

Pisałem kiedyś o lądowiskach nieewidencjonowanych tutaj: https://latajlegalnie.com/2019/04/29/ladowanie-w-terenie-przygodnym/

Warto sobie przypomnieć albo zapoznać się.

Założenia zmiany

Ostatnio doszły mnie głosy od latających znajomych, że przygotowywana jest zmiana, która ma zlikwidować możliwość lądowania poza lotniskiem lub lądowiskiem wpisanym do ewidencji. Niemożliwe ma być lądowanie z wykorzystaniem przepisu o 14 dniach. Czyli zanim wylądujesz gdziekolwiek, będziesz drogi pilocie musiał przejść  przez kilkumiesięczne postępowanie o założenie lądowiska.

Kontynuuj czytanie „Zmiany dla lądowisk czyli jak zaorać latanie śmigłowcami?”