Wprowadzenie DTO (Declared Training Organization – link do propozycji tutaj) ma ułatwić działanie małych, nieskomplikowanych organizacji szkoleniowych. W założeniu takie szkolenie umożliwi zdobycie licencji niekomercyjnych w ośrodkach, które nie będą miały obowiązku posiadania certyfikatu ATO. Sam pomysł w EASA jest dość zaawansowany i wpaja się w strategię rozwoju General Aviation, o której pisałem tutaj. Postaram się opisać założenia tych zmian, oczywiście z zastrzeżeniem, że nie jest to ostateczna wersja.
Brak certyfikatu
Pierwszą różnicą w stosunku do organizacji ATO będzie brak certyfikatu. Znaczące ułatwienie, ponieważ odpadnie konieczność przeprowadzania czasem bardzo długiego i żmudnego procesu przed Prezesem ULC, zatwierdzania instrukcji operacyjnej i podlegania bieżącemu nadzorowi. Zamiast certyfikatu wydawanego na wniosek ośrodka, do rozpoczęcia działalności będzie składana deklaracja o prowadzeniu działalności zgodnie z przepisami i zachowaniem odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Coś na kształt SPO.
W deklaracji będą wpisywane podstawowe dane organizacji, osoby nią kierujące oraz statki powietrzne, używane do szkolenia. Dodatkowo trzeba będzie złożyć program szkolenia.
Jakie szkolenia?
Projekt zmian zakłada możliwość prowadzenia szkoleń, które pozwolą na zdobycie uprawnień lotniczych do latania niekomercyjnego – licencji LAPL, PPL, SPL oraz BPL. Czyli samoloty, szybowce i balony.
W ramach DTO będą prowadzone szkolenia teoretyczne i praktyczne dla wszystkich wymienionych rodzajów statków powietrznych, ale m.in. też szkolenia SEP (land), SEP (sea), TMG, dodatkowe uprawnienia na loty w nocy, w terenach górzystych, akrobacyjne. Organizacja DTO będzie mogła prowadzić szkolenia na uprawnienia do holowania banerów i szybowców. Ponadto w takiej organizacji uprawnienia będą mogli zdobywać instruktorzy szybowcowi i balonowi.
Organizacja DTO
W celu wdrożenia do porządku prawnego przepisów pozwalających na funkcjonowanie DTO zostaną wprowadzone zmiany w obowiązujących przepisach. Zostanie zmieniony PART.FCL oraz dodany Aneks VIII (PART.DTO). Instruktorzy prowadzący szkolenia w dalszym ciągu będą musieli spełniać wymagania PART.FCL.
W ramach organizacji będzie konieczność wyznaczenia osoby odpowiedzialnej za jej działania (Kierownik Odpowiedzialny) i szkolenia (HT). Dodatkowo (choć już nie będzie to zgłaszane w deklaracji) będzie wyznaczana osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo.
Projekt nowych przepisów pozwala na sporą autonomię organizacji w zakresie spełniania restrykcji przepisów, poprzez wprowadzenie alternatywnych metod spełniania wymagań.
Co ważne – jeżeli organizacja będzie prowadziła szkolenia zgodnie z PART.DTO, nie będzie mogła zgłosić do obszaru działalności więcej niż 2 lotnisk[1].
Zmianie ulegną warunki przechowywania dokumentacji – zasadą będzie 3 letni okres przechowywania dokumentów ze szkoleń.
Szansa czy zagrożenie?
Plusy tego rozwiązania wskaże pewnie każdy – ogromne uproszczenie procedur. Pytanie, czy nie przełoży się to na spadek poziomu bezpieczeństwa. Ważne będzie tutaj działanie ULC i jego reagowanie na ewentualne naruszenia przepisów. Ale moim zdaniem sukces bądź niepowodzenie tego projektu zależy przede wszystkim od samych organizacji. Od skutecznego i realnego działania SMSa, od podejścia do obowiązków i szkoleń a także nastawienia kadry.
A jakie Wy macie zdanie?
_________________________________________________________________________
[1] DTO.GEN.250 b)
Przez wiele wiele lat aerokluby szkoliły bez tej zbędnej biurokracji, bez certyfikatów i innych niczemu nie służących wymysłów. Były programy szkolenia, IWL (dla nie wtajemniczonych: instrukcja wykonywania lotów) i przepisy lotnicze PL-x. To wystarczyło do wyszkolenia rzeszy tysięcy pilotów, którzy teraz latają we wszystkich rodzajach lotnictwa – co więcej, to są teraz najcenniejsi ludzie w naszym lotnictwie. A bezpieczeństwo ? Kiedyś było bardziej bezpiecznie, bo liczyła się wiedza (mam tu na myśli wiedzę praktyczną przekazywaną uczniom przez instruktorów, a nie np. teorię książkową – z której teraz są wytwarzane te rewelacyjne pytania na egzaminach teoretycznych) oraz doświadczenie tychże instruktorów. Zaczynałem szkolenie w tamtych pięknych czasach i chyba większość kolegów pilotów i instruktorów którzy te czasy pamiętają, przyznają mi rację. A teraz ? Jest trudniej, gorzej, niebezpieczniej… A i tak w większości cała wiedza lotnicza nadal opera się o publikacje wydane za czasów Aeroklubu PRL (które wszyscy chwalą, bo lepszych nikt do tej pory nie wydał).
DTO to szansa na powrót do normalności. Czy będzie bezpiecznie ? To oczywiście zależy od ludzi, w praktyce mniej papierów daje więcej czasu na przygotowanie się do lotów, a to zawsze przekłada się na poprawę bezpieczeństwa.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Słusznie, DTO to powrót do normalności, bo nie będzie trzeba przechodzić dodatkowego procesu certyfikacji. Jednak sam nadzór pozostanie, co moim zdaniem też ma sens.
Oczywiście większość ośrodków szkoli na IWL z 81 roku – nie mi oceniać czy jest ona dobra, bo nie mam takiej wiedzy. Ale skoro doświadczeni instruktorzy ją stosują, to trzeba im zaufać.
Natomiast sam nadzór jest moim zdaniem konieczny. Dziś szkolenia może prowadzić praktycznie każdy, wystarczy kapitał. W dobie wolnego runku mogą się pojawić podmioty nastawione tylko na zysk, które bezpieczeństwo będą miały za zbędną sprawę. Dlatego jakiś nadzór nad prowadzeniem szkoleń jest potrzebny. Ale samo ułatwienie prowadzenia działalności to dobry kierunek. Już sprawdza się w przypadku SPO zamiast dawnego certyfikatu AWC.
pozdrawiam
Mikołaj
PolubieniePolubienie